Zima w sercu Kaina


Jak mam żyć?
Nie ma sensu nic,
Chcę do Ciebie iść...

Kolejna zima, cukier na ustach i sól na podeszwach
Choć mam pustkę w lustrach i ból w okolicach serca
Bo wciąż jest problemem, że tu raczej to zło nie śpi
A każda tragedia to element plugawej groteski
Skrzypiące deski, co znają nasze kroki
Będąc trzeźwym i ślady łokci gdy byliśmy popić
Nic nie powiedzą o tym, że mamy uczyć się latać
Chociaż nasze stopy były dla nich ciężarem przez lata
I jeszcze będą przez kolejne, dziś, możemy iść
Tylko w prawo, albo w lewo,
To takie przyziemne żyć z kimś takim jak Ty
A odnaleźliśmy siebie na planecie wśród galaktyk
Gdzie nigdzie indziej nie byłoby nas,
To takie dziwne żyć tam, pośród milionów gwiazd
Gdzie wyznacza nam granice czas, tlen oraz ciało
Umarłbym bez Ciebie, Ty byś beze mnie nie istniało

Wciąż tak trwam z pustką sam na sam
W beznadziei trwam...
Jak mam żyć?
Nie ma sensu nic,
Chcę do Ciebie iść...

Puść mi tą muzę, jak się znajdę w grobie,
oddałem jej więcej, niż każdej z kobiet.
Padnę w drodze, jak śmieć na bruk,
to błagam Cię odejdź i patrz tylko w przód.
Uczę się czuć, rozwijać feeling,
pomiędzy rakiem płuc, a pętlą na szyi.
A każda z tych linii jak wierny towarzysz
pośród korytarzy, w tym tłumie bez twarzy.
Chciałbym umieć marzyć, by żyć z marzeń,
lecz rozsądek karze zmieniać szyk wydarzeń.
Dostałem w darze moc, by emocje budzić.
Przestałem czytać z ksiąg, zacząłem z ludzi.
Nieważne tu dziś; rozgłos, popularność.
Nie liczy się gdzie, lecz jak głęboko to dotarło.
I tylko wartość wskazuje dokąd biec,
eS, E, eN, eS..

Wciąż tak trwam z pustką sam na sam
Pośród wspomnień trwam...
Jak mam żyć?
Nie ma sensu nic,
Chcę do Ciebie iść...

Brnę we mgle gubię drogi swe
Nie odnajdę się
A w tych snach Twoja śmierć, mój strach
Nie chcę dłużej tak, nie...


Komentarze